Zakończenie jest nietypowe, bo trochę niezgodne z prawami przyrody czy coś ;) zważając na różne perspektywy, ale wpadłam na nie w trakcie opowiadania i mam nadzieję, że przymkniecie na to oko :D
*Ross*
...i budzę się. W samolocie. Cały mokry i spocony. Rozglądam się wkoło, a obok mnie śpi sobie całe R5. Nie wiem co się dzieje. Gdzie ja jestem, gdzie jest Laura. Budzę ze snu Delly.
-Gdzie my jesteśmy?- pytam się jej, a ona patrzy na mnie jak na wariata.
-Jak to? Przecież właśnie wracamy z trasy do LA, a ty będziesz kręcił ten serial w Disney Channel. Zapomniałeś? -nie wiem czy robi sobie ze mnie żarty, czy to się dzieje naprawdę.
-A co z Laurą, Vanessą, Seleną?- pytam.
-Z Laurą to ty chyba kręcisz ten serial, co? A reszty nie znam. Nie rób z siebie idioty większego niż jesteś i daj mi spać. Niedługo lądujemy.- powiedziała i po chwili przekręciła się na drugi bok, zostawiając mnie całkowicie zdezorientowanego. Czyli to wszystko co się zdarzyło, to był jakiś głupi sen? Nie wierzę. Naprawdę nie wierzę.
***
...kilka dni później....
*Narrator*
-Ross! Wstawaj, bo się spóźnisz!- krzyczał z dołu Riker.
-Jeszcze 5 minutek..-mówił zaspany Ross. Jednak Riker nie miał czasu, aż jego młodszy braciszek ruszy w końcu dupę, bo sam musiał już wychodzić, a przecież Delly kazała wyprawić Rossa do pracy. Tak, to właśnie od dzisiaj zaczynali kręcić serial, a przecież główny bohater musi być na czas. Gdy Ross sobie smacznie spał, do jego pokoju przyszedł wkurzony Riker i szybkim ruchem ściągnął kołdrę z śpiącego blondyna.
-Wstawaj! Za 30 minut zaczynasz, a ty sobie leżysz? Ja wychodzę, więc wstań w końcu.- wyszedł, trzaskając drzwiami, a Ross słysząc hałas niechętnie wygrzebał się z łóżka. Spojrzał na zegarek, który wskazywał 7:32, a przecież o 8 ma być na miejscu. Jak poparzony pobiegł do łazienki. Po krótkim prysznicu, już ubrany ruszył na dół, ale nikogo nie było. Nie miał czasu na śniadanie, więc chwycił jabłko i szybko wybiegł z domu. Niestety każdy zabrał samochód i był skazany na autobus. Kiedy znalazł się w końcu pod studiem zostało mu dosłownie 3 minuty, więc biegł ile sił w nogach. Niestety był tak przejęty, że nawet nie zauważył, że na kogoś wpadł. A tym kimś okazała się drobna brunetka.
-Przepraszam bardzo, a..ale się..śpies..śpieszę.- mówił nieskładnie, bo był cały zdyszany, jednocześnie pomagając wstać dziewczynie. Dopiero wtedy poznał, że to musi być ta Laura.
-Nic się nie stało. Też się śpieszę.- mówiąc to, strzepywała niewidzialny kurz z spódnicy.
-Laura?- spytał Ross i dopiero teraz dziewczyna spojrzała na niego. Też go poznała, bo to przecież poznała go na castingu i to z nim miała grać w serialu.
-Ty jesteś Ross?- zapytała, a on uśmiechnięty pokiwał głową. Dziewczyna również się uśmiechnęła, ale widząc lekki zwis kolegi pociągnęła go za rękę w kierunku ich planu, bo naprawdę byli już spóźnieni. Ross ciągnięty przez drobną brunetkę już nie mógł się doczekać co z tego wszystko wyniknie i jak skończy się ta historia, która miał nadzieję nie będzie kolejnym dziwnym snem. Czuł, że dostał drugą szansę i tym razem los nie spłata mu figla.
~*~
THE END
To koniec tej historii, a ja bardzo chciałabym wam podziękować, że tak dzielnie czytaliście moje wypociny :D Dziękuje szczególnie za liczne komentarze, za 20 obserwatorów i za ponad 13 000 wyświetleń :) Cieszę się, że komuś się spodobało, ale nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie liczyłam na taką hojność z waszej strony ;* Jeszcze raz dziękuje i mam nadzieję, że was nie zawiodłam :)