sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 37

*Narrator*

Następny dzień okazał się jeszcze trudniejszy od poprzedniego. Dalej nie było wieści od policji o Laurze. Mijały cenne godziny, a nadzieja było coraz kruchsza. Wszyscy byli na tyle przejęci, że czekali na jakieś informacje do rana, więc nawet nikt sobie nie zaprzątał głowy czymś takim jak mycie czy jedzenie. Przespali się zaledwie kilka godzin w salonie. Rano wstała pierwsza Delly, sięgając jednoczenie po telefon. Niestety nie czekało żadne nie odebrane połączenie. Ruszyła do kuchni w celu zrobienia sobie kawy, ale po chwili zajęła się także śniadaniem dla reszty. Przecież potrzebują teraz siły. Szybko się uwinęła i gdy zanosiła talerze pełne kanapek do salony, reszta powoli się budziła. Włączyli wiadomości w telewizji, ale liczyli że nie pokażą tam Laury, bo znaczyło by to, że stało się coś poważnego. Niechętnie wzięli się za jedzenie i to nie dlatego, że kanapki Delly były nie dobre. Wręcz przeciwnie. Jednak każdy miał ściśnięty żołądek, myśląc o Laurze, która spędziła gdzieś samotnie noc. Najbardziej przeżywał to Ross, mimo że nie było po nim aż tak tego widać. Wiedział, ze jeśli coś się jej stanie to będzie to jego wina i ze siebie nigdy tego nie wybaczy. Coraz bardziej sobie uświadamiał, że Laura to jego całe życie i jeśli coś jej się stanie poważnego, to Ross sam się targnie na swoje życie. Po śniadaniu wszyscy siedzieli i tępo wpatrywali się w telewizor. Czuli się bezradni, bo już nie mieli pomysłu, gdzie można szukać brunetki. Nagle zadzwonił telefon. Odebrała go Vanessa, a cała reszta wstrzymała oddech.
-Dzień Dobry. Dzwonie z policji. Czy mogę rozmawiać z kimś z rodziny panny Laury Marano?
-Tak, jestem Vanessa Marano. Jestem starszą siostrą. Czy Laura się znalazła?
-Tak, ale znajduję się w szpitalu. Straciła przytomność, na szczęście dzisiaj rano znalazł ją jeden z rybaków. Zaraz podam adres szpitala i będzie mogła pani odwiedzić siostrę.
-A jak się czuję?
-Musi pani zapytać lekarzy.
-Dobrze, dziękuje.- gdy tylko się rozłączyła, reszta z niecierpliwością oczekiwała jakiś wiadomości. Po chwili usłyszeli.
-Znalazła się. Jest w szpitalu.- powiedziała, a cala reszta rzuciła się w kierunku garażu. Chcieli być już najbliżej Laury i zobaczyć jak się czuje. Gdy Nessa miała zamykać drzwi, zobaczyła idącego Rossa.
-Ty nie jedziesz.- powiedziała zła. Ciągle nie mogła mu wybaczyć tego co się stało.
-Jadę. Nie masz prawa mi rozkazywać.- powiedziała równie wściekły Ross, który mimo zmęczenia nagle odzyskał energię. Przecież własnie cały jego świat się odnalazł.
-Nie! Nie rozumiesz, że to przez ciebie się ram znalazła. Ona nie chcę cię widzieć. I jeśli naprawdę coś do niej czujesz to to uszanuj.- powiedziała jak lwica broniąca swoje stado. Wiedziała że sprawia ból Rossowi, ale bała się o swoją siostrzyczkę i to teraz było najważniejsze. Ross chciał coś odpowiedzieć, ale ona ruszyła w kierunku samochodu, który zaraz odjechał. Reszta nawet nie zauważyła nieobecności blondyna, bo wszyscy myśleli teraz tylko o niej, o Laurze.


*Ross*

Vanessa ma rację,  ale ja muszę zobaczyć. Chociaż na chwilę, na moment. Muszę zobaczyć czy nic jej nie jest. Po prostu muszę. Niestety nie znałem adresu szpitala, a oni już odjechali. Jednak teraz, gdy jestem tak blisko nie poddam się. Szybko ruszyłem do auta mojego i Rikera, które zostało i pojechałem w kierunku najbliższego szpitala. Pielęgniarka na początku nie chciała nic mi powiedzieć, ale gdy ją przekonałem, że to sprawa życia i śmierci, podała mi jakieś informacje. Niestety w tym szpitalu nie było żadnej Laury, więc ruszyłem dalej. Muszę ją znaleźć, po prostu muszę.


*Vanessa*

Szpital, w którym leżała Laura znajdował się bliżej centrum co utrudniało szybki dojazd przez korki. Po godzinnej jeździe w końcu dotarliśmy. Gdy tylko Delly zaparkowała ruszyłam w kierunku drzwi, nie zważając na to że potrąciłam kilku ludzie. Teraz liczyła się ona. Po dotarciu do recepcji i dowiedzeniu się na którym piętrze leży, udałam się szybko do windy i zaraz byłam na 3 piętrze, gdzie właśnie leżała Laura. Spotkałam po drodze lekarza, który jak się okazało jest lekarzem mojej małej siostrzyczki i powiedział, że już jest wszystko dobrze. Było minimalne zagrożenie, bo Laura była w kiepskim stanie, gdy ją przywieziono, ale po uzupełnieniu płynów i zjedzeniu porządnego obiadu czuję się już dobrze. Po za tym dowiedziałam się, że już wyjdzie dzisiaj. Gdy resztka przyjaciół mnie dogoniła razem weszliśmy do sali, gdzie na łóżku siedziała uśmiechnięta Laura. Zaraz ją uścisnęłam, co powtórzyła reszta.
-Jak my się o ciebie baliśmy.- powiedziała Delly.
-Wiem ,przepraszam was, ale po prostu nie mogłam inaczej.
-Dobrze, nic się nie stało. Ważne, ze teraz jest wszystko ok. A lekarz powiedział ,że wyjdziesz jeszcze dzisiaj.- uśmiechnęła się na moje słowa, tak jak i cała reszta. Siedzieliśmy teraz wspólnie i czekaliśmy na lekarza. Lau czuła się dobrze i wyglądała o wiele lepiej, ale zauważyłam, że posmutniała lekko jak Ross nie przyszedł z nami.

*Ross*

Nie wiem który to szpital już z kolei odwiedzam, ale mam nadzieję, że tu ją w końcu znajdę. Zaparkowałem na parkingu i poznałem auto Delly i Vanessy. Muszą być tu. Z nadzieją ruszyłem do recepcji, zapytać na którym jest piętrze.
-Pani Laura Ma....- nie usłyszałem do końca nazwiska, bo przerwał nam dźwięk potłuczonych szklanek. Byłem jednak pewny, że to moja Laura, jeśli jest tu reszta. - Piętro 2.- gdy tylko dowiedziałem się gdzie leży, popędziłem na schody, bo winda była zajęta. Spotkałem jakiegoś lekarza.
-Przepraszam., jestem chłopakiem Laury, mógłbym do niej zajrzeć.
-Przykro mi, ale pani Laura nie żyje.- Nagle przestałem oddychać, świat się zatrzymał a ja miałem ochotę kogoś zabić. Nie wierzę, nie wierzę, że nie żyje. To nie może być prawda. Po chwili z sali wyjechało łóżko z osobą przykrytą białą płachtą, spod której było widać tylko ciemne brązowe włosy, z jaśniejszymi końcówkami. Wiedziałem, że to ona. Wiedziałem, że własnie ją straciłem i że nie mam już po co żyć.


***
Robi się z tego już taka telenowela, że dziwię się, że jeszcze to czytacie.
 Wielkimi krokami zbliżamy się do końca :)

8 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że sobie nic nie zrobi

    OdpowiedzUsuń
  2. ahh musiałaś tak zrobić że poszedł do innej sali niż jest nasza Laura ? Nie dobra jesteś xd
    no nic czekam na kolejny ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ;*
    ....
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ross pomylił Laury he he
    Dawaj szybko next!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, aż mi sie śmiać na koniec zachciało xD
    Cały czas siedze taka smutna, poddenerwowana, a tu Ross pomylił Laury :pp Czekam na next :333

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieje, że Ross pomylił Laury :D
    Świetny *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedno ci powiem, ta 'Laura Ma...' jest zapewne Laurą Maserati, a ty jesteś wredną pałką, ktora utrzymuje nas w niepewności XD rossdział piękny *-*

    P.S. Widziałaś nową piosenkę R5? Ja przyznam, że od niej wariuje XD pozdro ode mnie, zamieszczaj ładnie rossdział,bo nie wytrzymam. Kocham bardzo <3

    ~Sara

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski!!!
    He he Ross pomylił Laury he he :D
    Czekam niecierpliwie na nexta :)
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś, zostaw kilka słów po sobie. To wielka przyjemność, a przede wszystkim ogromna motywacja do pisania dalszych rozdziałów :)