Ostatni rozdział i muszę was za niego przeprosić. Jest straszny, ale już nie mam pomysłu, chęci, weny na tą historię. Muszę przyznać, że pod koniec zrobiła się z tego jedna, wielka telenowela, ale musicie mi wybaczyć. Niedługo pojawi się epilog, który jeszcze was zaskoczy, gdyż zakończenie nie będzie takie oczywiste ;)
***
*Laura*
Gdy w szpitalu załatwiliśmy wszystkie formalności, mogłam w końcu wrócić do domu. Byłam tam krótko, ale nie znoszę atmosfery jaka tam panuje. Po za tym cieszę się, że nic mi się nie stało poważnego i byłam na prawdę na siebie zła, że naraziłam resztę na taki stres. Przecież jeśli mój przyjaciel, by gdzieś zaginął, umarłabym, ze strachu. Ale wtedy nie myślałam trzeźwo. Wtedy chciałam być jak najdalej od niego. Jednak, gdy odwiedziła mnie reszta po cichu liczyłam, że będzie wśród nich. Tak bardzo chce zapomnieć o nim, o uczuciu jakim go darzę, ale im bardziej tego pragnę tym bardziej jest to trudne do wykonania. Wracaliśmy do domu dwoma autami i choć reszta żywo dyskutowała, ja nie brałam w tym udziału. Jestem jeszcze troszkę zmęczona, i pragnę już znaleźć się w domu, nawet żeby go zobaczyć. W szpitalu jeszcze sobie uświadomiłam, że mimo tego co zrobił jestem w stanie mu chyba wybaczyć, że jestem w stanie dać mu drugą szansę, bo nie mogę bez niego żyć. Tęsknie za nim, choć starałam się wypierać to uczucie, teraz jest tylko mocniejsze. Sama nie wiem kiedy, ale znajduje,my się już pod domem. Ruszam szybko i wołam jego imię, bo chcę z nim w końcu szczerze porozmawiać. Te tygodnie kłótni, unikania się były dziecinne i bezsensowne. Niestety nikt mi nie odpowiada. Gdy po chwili w domu znajduje się reszta, pytam:
-Gdzie jest Ross?- każdy ogląda się, ale wzruszają ramionami. Idę do jego pokoju, ale nie zastaje go tam. Zaglądam do innych sypialni, ale tam też jest pustka. Schodzę na dół i nagle słyszę wołanie Delly z kuchni. Z resztą szybko się tam udajemy i ten widok mnie przeraża. Dellu jest cała zapłakana, a w drżących dłoniach trzyma kartkę papieru.
-To od...Ro..Rossa...- mówi płacząc.- On..on..chce się zab..zabić...- powiedziała resztkami sił, dalej już nie powstrzymując łez. Nagle zakręciło mi się w głowie, a serce jakby na ułamek sekundy przestało bić. Jednak szybko sięgnęłam po kartkę, bo nie mogłam w to uwierzyć. Mój Ross chce się zabić.
"Kochani,
Przepraszam Was, ale gdy dowiedziałem się, że Laury już nie ma z nami, moje życie straciło jakikolwiek sens. Nie chcę bez niej żyć, nie mogę bez niej żyć, nie potrafię...Nie szukajcie mnie, idę się z nią pożegnać ostatni raz, tam gdzie my spotkaliśmy się na naszej pierwszej randce. Przepraszam, kocham was
Ross"
Czytając to moje serce rozpadło się na kawałki, a z oczu popłynął potok łez. On chce się zabić, bo nie ma mnie, ale ja jestem.
-Laura, proszę znajdź go.- mówi Rocky, który pociesza płaczącą Rydel. Wiem, że muszę go znaleźć, ale czy zdążę.
***
Jestem tu, właśnie tu, gdzie odbyła się nasza pierwsza randka. Na tym pięknym wzgórzu, skąd widać całą panoramę miasta. Dopiero teraz zauważyłam, że niżej przejeżdża tędy pociąg, bo zauważyłam tory, ale nigdzie nie widzę jego. Czyżbym się spóźniła? Jeśli tak, to nigdy sobie tego nie wybaczę. Chodzę po okolicy, przedzierając się czasem przez jakieś drzewa i wołam go, krzyczę jego imię, ale odpowiada mi tylko echo. Gdzie jesteś? Proszę Boże, powiedz że się nie spóźniłam, powiedz mi to. Wtem słyszę dźwięk ,jaki wydaje lokomotywa. Pociąg jedzie, a ja go dalej nigdzie nie widzę. Biegnę przed siebie, moje serce wali teraz jak szalone i nagle dostrzegam w oddali tą farbowaną blond czuprynę. Krzyczę, zdzierając całe gardło i biegnę ile sił w nogach, ale dalej mnie nie słyszy. Pociąg jest coraz bliżej, a ja chyba zaraz umrę.
*Ross*
Nadszedł mój koniec. Po tym co jej zrobiłem tylko na to zasługuję. Ale nawet w takiej chwili wyobraźnia plata mi figle, bo słyszę jej głos, który mnie woła. Przecież to niemożliwe, widziałem, że nie żyję. A zaraz ja dołączę do niej. Wtem zobaczyłem zbliżającą się lokomotywę i......
Tylko mi nie mów że uśmiercisz Ross'a.Mimo że ją zdradził,chcę by byli parą
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na Epiolog ;*
Niech oni będą parą. Szkoda ze kończysz tego bloga bo piszesz ciekawe historie :(
OdpowiedzUsuńBłagam nie uśmiercaj Rossa!!! PROSZĘ!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kończysz bloga :( smutasek ):
Olivia<3
Cudo <33
OdpowiedzUsuńBłagam, nie morduj Rossa :)
No cóż jeśli Ross zginie to bd naprawdę smutne zakończenie...
OdpowiedzUsuńUśmiercisz Rossa = ja uśmiercę ciebie. Sprawiedliwość XD
OdpowiedzUsuńKrótko było. Za te niepewność na końcu minusik do dzienniczka moja droga panno. Tak. Moim zdaniem historia skończy się tak, że Laura bedzie chciała uratować Rossa, ale jest taka niezdolna do życia i pechowa, że.oboje zginą. Jebs.
~Sara