sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 1

*Laura*

Wstałam dzisiaj wcześniej niż zwykle czyli o 7. U mnie to naprawdę dziwne, bo zwykle nie zwlekam się wcześniej niż przed 10. Jaki był tego powód? Zapewne ta nieszczęsna przeprowadzka. Znaczy cieszę się na nią, bo przeprowadzam z siostrą Vanessą się tylko w inną część mojego miasta jakim jest Los Angeles. Nasi rodzice stwierdzili, że kiedy skończę 18 lat (a było to kilka miesięcy temu) to możemy zamieszkać same. Usamodzielnić się, opuścić rodzinne gniazdo... itp. Niestety trudno było znaleźć mieszkanie godne uwagi i bez wygórowanej ceny. Aż w końcu chyba szczęście się do nas uśmiechnęło. Vanessa znalazła piękny dom, blisko centrum miasta. Dobrze słyszycie: dom, a nie jakieś małe mieszkanko. Chodzi o to, że po prostu będziemy wynajmować 2 pokoje, dzięki czemu nas stać :D. Niestety tu zaczynają się małe problemy, bo nie zamieszkamy tam same. Poza nami będzie mieszkać tam jeszcze 5 osób, rozumiem współlokatorów, ale ze aż 5. Właściciel nie powiedział nam o nich nic konkretnego, może boi się, że się rozmyślimy? No nic, trzeba mieć nadzieję do końca. A zapomniałabym wspomnieć i to mnie głównie pociesza, ze niedaleko tego domu mieszka moja najlepsza przyjaciółka. Teraz będziemy mieć dla siebie o wiele więcej czasu. Dobra, koniec tego rozmyślania, trzeba pomału wstać. Gdy próbowałam uwolnić się od mojego ciepłego łóżeczka, usłyszałam:
-Laura! Wstawaj szybko i chodź na śniadanie- zawołała moja siostra
-No już! Zaraz zejdę- odpowiedziałam i poszłam w kierunku mojej szafy. 
Na jej widok do głowy przyszło mi tylko jedno pytanie "W co ja się mam ubrać?". Po 30 minutach wpatrywania się na stertę ciuchów, znalazłam strój na dzisiaj. Swoją drogą musiałam wyglądać komicznie stojąc pod szafą jak zahipnotyzowana. Na szczęście nikt mnie nie widział, chyba. Wracając do tematu wybrałam to:
O tak! To doskonale zobrazuje mój styl. Nigdy, szczerze mówiąc nie przepadałam za dziewczęcymi zestawami m.in. jakieś różowe sukieneczki w serduszka, słodziutkie spódniczki w kwiatuszki. Blee, aż mi się coś dzieje jak to sobie wyobrażę. Nie oznacza to, że nie chodzę w spódnicach czy sukienkach. Bo chodzę i to równie często, ale na pewno nie w styla a la Barbie. Natomiast na pewno nigdy nie ubiorę szpilek. Pozabijałabym się w nich. Koturny to już inna bajka :D. Jednak dzisiaj postawię na moje poczciwe czarne trampki. Zabrałam te rzeczy ze sobą i poszłam szybko do mojej łazienki. Wzięłam krótki, ale bardzo odprężający prysznic. Tego właśnie mi brakowało do całkowitego obudzenia. Następnie wysuszyłam i zakręciłam włosy na lokówce. Na sam koniec pozostał mi makijaż. W moim przypadku nie obejdzie się bez eyelinera, tuszu, pudru i jakiejś pomadki. Zwarta i gotowa zeszłam na dół. W kuchni czekała na mnie cała rodzinka czyli Vanessa , mama Ellen i tata Damiano. 
-Co tak długo?-spytała nagle siostra.
-No co ja poradzę, że nie mam się w co ubrać?-odpowiedziałam.
-Ty? Nie masz się w co ubrać? Szafa pełna ciuchów, aż się wysypują i to jest nic?
-Oj tam, oj tam. To o niczym nie świadczy.- powiedziałam, a Nessa tylko się uśmiechnęła.-To co jemy?-zapytałam.
-Naleśniki, zrobione przez twoją siostrzyczkę.- rzekł tata.
-O to dobrze, bo jestem bardzo głodna.-odpowiedziałam.
-To szybko jedźcie i kończcie się pakować, bo zaraz przyjedzie ciężarówka po wasze meble. Macie pół godziny.-powiedziała mama.
-Ok- popatrzyłam na zegarek, a tam już 8. W sumie rzeczywiście się długo zbierałam, ale to nie moja wina, że nie mam się w co ubrać.
Zaraz po śniadaniu pobiegłam do siebie. Meble były już gotowe do zabrania, więc pozostało tylko, a w zasadzie aż spakować ciuchy. Zmieściłam się w 9 walizkach, więc wynik niezły. Tylko ciekawe skąd miałam tyle walizek? Dobra, nie ważne, bo właśnie przejechali po nasze meble. Szybko się uwinęli i meble pojechały do naszego nowego domku. Było coś po 9, więc zaczęłam znosić walizki do auta Nessy. Jak ja je tam wszystkie zmieszczę? A przecież ona też ma jeszcze swoje? Nagle mnie zobaczyła.
-Ile ty tego masz?! Jak się niby zmieścimy?
-Tylko 9. Po za tym jestem ciekawa ile Ty masz? No pochwal się siostrzyczko.
-Ja mam 4 i co głupio ci?
-Tak mało? Akurat? Dobra, nie ważne zresztą. Trzeba to upchać do twojego auta.
-Widzę, ale nie wiem jak.- powiedziała i zabrałyśmy się za wciskanie walizek. 
Do tej pory nie wiem, jak nam się to udało, ale wszystko się zmieściło. Po wszystkim poszłyśmy jeszcze na chwilę do domu i pożegnałyśmy się z rodzicami. Trochę mi smutno będzie bez nich, ale zawsze mogę ich odwiedzić, a nawet tu wrócić. W końcu ruszyłyśmy w drogę. 

*Vanessa*

Dzięki temu, że jestem świetnym kierowcą na miejsce dojechałyśmy bardzo szybko i sprawnie. Zadowolona spojrzałam na Laurę, a ona:
-O matko! Już nigdy  z Tobą więcej nie pojadę. Jeździsz jak pirat drogowy. Czy Ty wiesz jak wyglądają znaki z ograniczeniem prędkości?
-Co Ty mówisz? Jeżdżę świetnie, po za tym nigdy nie mów nigdy. Jeszcze będziesz prosiła , żebym Cię gdzieś zawiozła. Dobra, chodźmy zobaczyć nasz nowy dom.- powiedziałam i szybko wysiadłam z auta.
Dom był oczywiście piękny i bardzo duży. Chyba nawet większy od naszego starego. W środku znajdował się ogromny salon z wielkim telewizorem, który wisiał na ścianie. Obok była śliczna i przestronna kuchnia z wyspą na środku. A dalej mała łazienka. W ogrodzie znalazłam wielki basen, dalej stała altanka obok huśtawka. Wszystko to oglądałam z pięknego tarasu . Byłam taka szczęśliwa widząc gdzie teraz będę mieszkać. Tylko żeby jeszcze trafić na fajnych współlokatorów. Nie pogardziłabym przystojniaczkiem ;).

*Laura*

Oglądnęłyśmy z Vanessą parter, więc poszłam szybko na piętro. Gdy weszłam po schodach, zobaczyłam długi korytarz z pokojami po obu stronach. Były już podpisane, więc zaraz poszłam do swojego, który znajdował się na końcu korytarza po prawej stronie. Z tego co zobaczyłam to będzie z nami mieszkać 1 dziewczyna i UWAGA! 4 chłopców. Super, po prostu gorzej być nie może. Na przeciwko mojego pokoju będzie mieszkał nie jaki Ross. Już skaczę z radości :P. No trudno, weszłam szybko do mojego małego królestwa i było piękne. Meble stały na miejscu, a dokładniej na przeciwko drzwi moje wielkie 2-osobowe łóżko. Po lewej stronie od niego była moja wielka szafa i biurko. Na przeciw nich stało czarne pianino. Nie mówiłam, ale uwielbiam na nim grać, także śpiewam i komponuję piosenki. Ale nie o tym teraz, przy pianinie były drzwi, które prowadziły do łazienki. Przy łózko, znaczy na tej ścianie było wielkie okno z ogromnym parapetem, na którym leżały poduszki. Już wiedziałam, ze pokocham to miejsce. Wtem usłyszałam krzyk, chyba Nessy.

*Vanessa*

-Nie wierzę! Nie wierzę! Nie wierzę! To nie może być prawda?!
-Co się stało? Dlaczego tak krzyczysz?- zapytała się mnie Laura.
-Co...czekaj..co mówiłaś?
-Dlaczego krzyczałaś?
-Nie uwierzysz kto z nami będzie mieszkał?
-Nie uwierzę do póki mi nie powiesz.-powiedziała już trochę poirytowana.
Wskazałam jej ręką na drzwi, a ona dalej się nie domyślała.
-No nie widzisz?- spytałam.
-Niby co mam widzieć?-dalej nie wiedziała  o co mi chodzi. Jak można być tak ślepym?
-Jest tu 5 pokoi, po za naszymi, z imionami członków mojego ulubionego zespołu, zatem?
-Czekaj,  czekaj. Tylko mi nie mów, ze twój ulubiony zespół to R5?
-TAK!!! No nareszcie zgadłaś.- powiedziałam to z ulgą
-NIE! Tylko nie oni, za jakie grzechy?-zapytała zrezygnowana Laura, a ja skakałam z radości.

*Laura*

Po tym jak Nessa odtańczyła swój taniec radości, walnęłam się w czoło i poszłam do siebie. Super! Będę musiała mieszkać z tym zespołem R5. Szczerze, średnio przepadam za ich muzyką, nie to co Vanessa. A teraz będę z nimi mieszkać, po prostu świetnie. Jeszcze ten cały Ross, wiedziałam, że skądś go kojarzę. Teraz wiem skąd. Z gazet. Co chwila nowa laska u boku. Żal. Będąc już nieźle wkurzona, stwierdziłam, że idę odreagować do Wiktorii. 


******************************************************************************************************************
Witam wszystkich :D
Pierwszy rozdział jest, nie długo pojawi się drugi. Mam nadzieję, że się spodobał i zostaniecie dłużej :D. Na razie kończę, ale zapraszam do komentowania. Pa ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli przeczytałeś, zostaw kilka słów po sobie. To wielka przyjemność, a przede wszystkim ogromna motywacja do pisania dalszych rozdziałów :)