*Ross*
...kilka minut wcześniej.....
-Laura, Laura...Laura, ile się jeszcze będziesz na mnie gniewać?-zapytałem.
-Daj mi spokój, Lynch.-odpowiedziała.
-Ale to było niechcący.
-Niechcący?! Niechcący wszedłeś mi do garderoby kilka razy, kiedy się przebierałam? Niechcący podstawiłeś mi nogę i niechcący wylałeś na mnie kawę?
-No....tak.-uśmiechnąłem się szeroko.
-Wiesz co, przestań robić z siebie idiotę większego niż jesteś. I odwal się ode mnie w końcu!-krzyknęła i weszła zła do domu.
-No..Laura...-pobiegłem za nią. Jak ja lubię ją wkurzać. Ale serio te rzeczy były niechcący, no może po za garderobą ;).
W domu czekała na nas uśmiechnięta Rydel i Vanessa. Widać coś knują.
-W końcu wróciliście, jak było na planie?-spytała Rydel.
-Co się Ci stało Laura, czemu masz poplamioną bluzkę.-zapytała Nessa.
-Lepiej nie pytaj.-odpowiedziała i posłała mi złowrogie spojrzenie.
-No ok. Ale mamy dla was nowinę.-powiedziała Delly.
-Jaką?-spytałem.
Wtedy Nessa zaczęła mówić o tym, że ma wolne, wakacje i inne sprawy. Jakoś nie bardzo słuchałem, aż do czasu, gdy usłyszałem, że mam zostać sam w domu z Laurą na kilka dni. Cuuudownie.
-Nie ma mowy!!! Zwariowałaś?! Ja mam zostać z tym osobnikiem, niewiadomego gatunku..-wskazała na mnie, no co ona ode mnie chce? Przecież jestem słodziutki.-....na kilka dni. Chyba nie chcecie, żebym trafiła do więzienia?
-Nie ma mowy!!! Zwariowałaś?! Ja mam zostać z tym osobnikiem, niewiadomego gatunku..-wskazała na mnie, no co ona ode mnie chce? Przecież jestem słodziutki.-....na kilka dni. Chyba nie chcecie, żebym trafiła do więzienia?
-Że co, o czym Ty gadasz? Jakiego więzienia?- zapytałem zdziwiony.
-Oj Ross, ona żartuje, przecież nic Ci nie zrobi. Tak, Laura?-powiedziała Rydel.
-Nic nie obiecuję.-powiedziała zła i spojrzała na mnie tak, że zaczynam powoli się bać o własne życie.
-Czyli się zgadzasz?-spytała Nessa.
-Ok, ale tylko ze względu na Ciebie i pamiętaj, że masz u mnie przysługę.-powiedziała Laura, a Nessa pobiegła ją uściskać.
-Zapowiada się wspaniały tydzień.-uśmiechnąłem się do Laury.
-A Ty lepiej śpij z otwartymi oczami....ha ha ha.-zaśmiała się złowrogo, a ja naprawdę zaczynam się jej bać. Ale przecież ona tylko żartuje. Powiedzcie, że żartuje. Na pewno żartuje.
-Dobra to my się zbieramy i niedługo jedziemy, a wy możecie zaprosić Wiki czy Paula na noc.- oznajmiła Rydel.
-Ale Wiki akurat jedzie na tydzień do NY. I co? Będę musiała sama siedzieć z tymi debilami? Świetnie, po prostu świetnie.-rzekła Laura.
-Też się cieszę.-powiedziałem.
*Laura*
Reszta już pojechała, a ja zostałam sama z Lynchem. Po prostu cudownie. Jeszcze zaraz ma wpaść Paul. Szkoda, że Wiki wyjechała, jak ja wytrzymam z dwoma debilami pod jednym dachem? Szybko się umyłam i zeszłam w piżamie, znaczy w koszulce sięgającej do ud, spod której nie było widać spodenek. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi:
-O hej stary, wchodź.- powiedział Lynch do Parkera. Popatrzyli się na mnie znacząco.
-Zboczeńcy, mam pod spodem spodenki, więc się tak nie podniecajcie.
-Szkoda.-powiedział Lynch, mając obleśną minę. Świnia.
-Zboczeńcy, mam pod spodem spodenki, więc się tak nie podniecajcie.
-Szkoda.-powiedział Lynch, mając obleśną minę. Świnia.
-To co robimy?-spytał Paul.
-Może coś pooglądamy?-zaproponowałam, bo i tak nie mam na nic innego ochoty.
-Ok, ale co? Komedia, thriller?-pytał blondyn.
-A co powiecie na horror?- spytałam się nich, a oni się dziwnie na siebie popatrzyli.- No nie mówcie, że się boicie?
-My? Skąąąd.-powiedzieli wspólnie. Coś mi tu śmierdzi.
-Tak, to co powiecie na mały zakład.
-Jaki?-zapytał Paul.
-Kto pierwszy się przestraszy, będzie musiał przez 1 dzień usługiwać reszcie. To co zgoda?- powiedziałam.
-Co myślisz Ross?- Paul spytał się Lyncha, ale coś dziwnie wyglądali.
-Zgoda!-powiedział Lynch.
-Dobra, to ja idę przygotować popcorn. Zaraz wracam.
Wróciłam, siadłam pomiędzy chłopakami na sofie i rozpoczął się maraton.
-To co zaczynamy.- powiedziałam.
-Dobra, włączaj szybko.- odpowiedział zdenerwowany Lynch. Czyżby się bał?
-Już, już. O włączę wam mój ulubiony. "Egzorcyzmy Emily Rose"
-Jak to twój ulubiony?- spytał Paul i popatrzył zmartwiony na Lyncha.
-Cicho, zaczyna się. A po za tym chyba się nie boicie?
-Nieee....-odpowiedzieli.
Oglądaliśmy już jakieś pół godziny, aż nagle pojawił się straszny moment. Chłopaki pisnęli jak dziewczynki.
-Ha ha ha....wygrałam! Frajerzy!- śmiałam się z nich i nie mogłam przestać.
-Dobra, przestań już. Wygrałaś, a to nie jest śmieszne.-powiedział zły Lynch.
-Ktoś tu nie umie przegrywać i się boi horrorów. -dalej się śmiałam.- Dobra, ja już idę spać, a rano czekam na śniadanie.- powiedziałam i poszłam spać, bo jutro do pracy.
***************************************************************************
Hej :D chciałam bardzo podziękować, ponieważ wczoraj miałam ponad 100 wyświetleń ;) dziękuje, bo to sprawia, że chcę się pisać ;) kolejny rozdział pojawi się niedługo, zapewne jutro ;D dodatkowo chciałam zaprosić do czytania, ponieważ już niedługo nastąpi zwrot akcji o 180 stopni, nie żartuje :D jeszcze wszystko się zmieni, więc mam nadzieję, że nie będzie nudno ;D na razie tyle pa ;)
***************************************************************************
Hej :D chciałam bardzo podziękować, ponieważ wczoraj miałam ponad 100 wyświetleń ;) dziękuje, bo to sprawia, że chcę się pisać ;) kolejny rozdział pojawi się niedługo, zapewne jutro ;D dodatkowo chciałam zaprosić do czytania, ponieważ już niedługo nastąpi zwrot akcji o 180 stopni, nie żartuje :D jeszcze wszystko się zmieni, więc mam nadzieję, że nie będzie nudno ;D na razie tyle pa ;)
Ciekawe co Lau będzie im kazać zrobić
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Czeekam na next <3
OdpowiedzUsuń