czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 8

*Laura*

....ale może zacznijmy od początku, wstałam dzisiaj dosyć wcześnie. Oczywiście zasnęłam w ubraniu, no tak, mój były. Hyyy....dobra, nie mogę myśleć o tym dupku. To przeszłość. Więc, jak już mówiłam wcześniej, gdy wstałam, poszłam na dół, bo byłam bardzo, ale to bardzo głodna. Schodząc zobaczyłam na podłodze w korytarzu nikogo innego jak...... Lyncha, w samych bokserkach, śpiącego..yyy...chyba w własnych wymiocinach. Ohyda! Ktoś tu zabalował, a ja poszłam obudzić resztę, żeby to zobaczyli. Taki piękny widok z rana ;).
Gdy wszyscy zobaczyli Lyncha, nagle Riker powiedział:
-Dajcie mi aparat! Szybko, muszę mu zrobić zdj na pamiątkę. Będę miał go czym szantażować.-powiedział i zaśmiał się złowrogo. Ach ci bracia. Zatem z racji tego, że prawie wszyscy wstali, no poza naszą śpiącą, zarzyganą królewną poszliśmy na śniadanie.

*Rydel*

Gdy tylko rano zobaczyłam Rossa, pomyślałam z kim ja mieszkam? Dlaczego to właśnie ja muszę być spokrewniona z takimi debilami? Bo w zasadzie, reszta nie jest wcale lepsza. No nic, trzeba coś zjeść, więc zaczęłam robić tosty dla wszystkich i wtedy, wpadłam na genialny pomysł.
-Wiecie, skoro dzisiaj jest sobota, to co wy na to, żeby zrobić małą imprezkę?- spytałam.
-Genialny pomysł.-odpowiedziała Nessa.
-Super, to ja zaproszę Wiki.- rzekła Lau.
-Widzę, że nie ma sprzeciwu, zatem chłopaki pojedziecie po zakupy, a my trochę ogarniemy dom.
-No dobra.-odrzekli smętnie, żeby tylko się nie przepracowali czasem. I w tym momencie wszedł do kuchni Ross. Zaspany i w dodatku na twarzy miał jakieś resztki jedzenia. Boże, co za oblech.
-Jak się spało?- spytał Rocky śmiejąc się.
Ross się przeciągnął i powiedział:
-Źle, plecy mnie bolą, głowa....wszystko. A to co?-zapytał, a ja zauważyłam, że wziął ogórka, który był przyklejony do jego twarzy i ... zjadł go.
-Fuuu..... jaki ty jesteś obrzydliwy!- krzyknęła Laura.- Wyrzygałeś to i zjadłeś z powrotem. Co z Tobą nie tak?- powiedziała i chyba zaczęło jej się zbierać na wymiociny, mi zresztą również.
-O co wam chodzi? Był dobry.-powiedział poszedł do lodówki i zaczął coś jeść. Po śniadaniu każdy zabrał się do swoich obowiązków, bo szykowała się dzisiaj niezła imprezka ;).

*Laura*

Zbliżał się wieczór, więc zaraz będzie imprezka. Świetnie, trochę zabawy nigdy nikomu nie zaszkodziło. Miałam jeszcze chwilę czasu, zanim przyjdzie Wiktoria, więc poszłam szukać czegoś na przebranie. Ubrałam się to:
Może trochę strojnie jak na imprezkę we własnym domu, ale kto wie jak to dalej się potoczy. Zeszłam na dół i akurat przyszła Wiktoria. Nagle podszedł do mnie blondyn.
-Fiu fiu.....-gwizdnął i uśmiechnął się do mnie.
-Nie gwiżdż na mnie, bo zobaczysz.-oddaliłam się od niego, a imprezka powoli się rozkręcała.
Rocky z Ellem przynieśli alkohol. Kolejka za kolejką i wszyscy od razu w świetnym humorze. Aż ktoś wpadł na pomysł zagrania w butelkę. I zaczęło się.
-Dobra, kto kręci pierwszy?-spytałam.
-Ja, ja, ja - krzyczał Riker i zachowywał się jak małe dziecko. Chyba za dużo ktoś tu wypił. No nic zakręcił. Wszyscy patrzyli na butelkę, aż w końcu zatrzymała się. Na kim, na Vanessie. Chyba oboje byli zadowoleni. Gdy zaczęli się całować,wszyscy krzyknęli:
-Awwwww....jak słodko.
-Dobra, koniec tego dobrego siostra. Kto następny kręci?-spytałam.
Następnie kręcił Ell, wypadło na Rydel. Czyżby przypadek, nie sądzę. Potem kręciła Wiki i trafiła na Puala. Oj nie była zadowolona, w przeciwieństwie do niego. Nagle butelkę dorwał Lynch, a ja zaczynałam mieć złe przeczucia.
-Teraz moja kolej.-powiedział i puścił mi oczko. Co on sobie myślał? Panie, proszę tylko nie ja, tylko nie ja. Nagle usłyszałam dzwonek i z ulgą tam pobiegłam. Jednak byłam niesamowicie zdziwiona , bo w drzwiach zobaczyłam...

1 komentarz:

Jeśli przeczytałeś, zostaw kilka słów po sobie. To wielka przyjemność, a przede wszystkim ogromna motywacja do pisania dalszych rozdziałów :)