*Laura*
...a był to Lynch. Zdziwiona co on tu robi podeszłam do niego i zapytałam:
-A ty tu czego szukasz? Zjeżdżaj już lepiej.
-Och, jeszcze nie dotarła do Ciebie dobra nowina.-powiedział tajemniczo i się uśmiechnął.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, podeszłam do Raini i Caluma. O na pewno Lynch nie zepsuje mi tego dnia. Tylko ciekawe kiedy pojawi się Jake jako Austin, bo kto inny? Jest przecież taki przystojny <3. Nagle podszedł do nas ktoś i się przedstawił:
-Witam wszystkich! Jestem reżyserem serialu Austin&Ally, nazywam się Kevin Kopelow i to ze mną będziecie współpracować przez najbliższe tygodnie. Widzę, że już się poznaliście, więc na razie jesteście wolni. Dzisiaj jest piątek, więc widzimy się w poniedziałek o 9 i zaczynamy.- powiedział i uśmiechnął się.
-Przepraszam, ale nie wiemy kto będzie grał rolę Austina.- powiedziałam.
-Jak to kto. Stoi obok was, Ross Lynch.
-Co???-zapytałam tak zdziwiona, że myślałam że zaraz zemdleję.
-Widzę, że się cieszysz Laura.-uśmiechnął się do mnie Lynch.
-Nie, nie, nie... to musi być jakaś pomyłka. On nawet nie wiedział o tym serialu, a teraz ma zagrać główną rolę?
-Tak, panno Marano. Nie ma w tym nic dziwnego, był najlepszy. A teraz żegnam i do zobaczenia w poniedziałek.-powiedział i poszedł.
A mnie zamurowało. Dlaczego akurat on? A Jake? I co teraz będę musiała z nim pracować? Nie wystarczy, że z nim mieszkam? Za co? Pytam się za co?
-Laura? Laurunia? Halo?- machał mi ręką przed nosem ten debil.
-Czego chcesz?
-I co? No powiedz, że się cieszysz. Bo ja bardzo.- puścił mi oczko, miałam coś mu zrobić, ale nie będę przy ludziach. A już go sobie wyobrażałam, leżącego na ziemi i z trudem łapiącego oddech, po tym jak miałam go lekko przydusić. To było by takie piękne. Szkoda. Szybko wyszłam, żeby dalej, żeby nie spełnić swojej obietnicy. Nie chce przecież od razu stracić pracy. Wzięłam Wiki i poszłyśmy się przejść na plażę. Musiałam odreagować, a widok oceanu jest najlepszy.
*Ross*
Wygrałem, a mina Laury bezcenna. Widać jak się cieszy. O Paul idzie:
-Gratulacje Ross.
-Dzięki, stary. Może wybierzemy się na jakąś imprezkę? Trzeba to uczcić.-zaproponowałem.
-W sumie, dzisiaj jest niedaleko w klubie. To co idziemy?
-To chodźmy, trzeba zaszaleć.- zaśmiałem się i poszliśmy z Paulem. Zapowiadała się udana noc.
*Laura*
Niestety Wiki już musiała wracać, a ja nie miałam ochoty spotykać Lyncha, więc jeszcze sobie spacerowałam po plaży. Był piękny zachód słońca. Nagle ktoś mnie zatrzymał i zakrył oczy:
-Zgadnij kto to?-spytał nieznajomy.
-Jake???- spytałam pełna nadziei.
-Nie zgadłaś, myśl dalej.
Kto to mógł być, bo nie chyba nie...
-Lynch?-pytając modliłam się, żeby to nie był on. Ale chyba poznałabym go po tym irytującym głosie.
-Nie, nie zgadłaś.-odetchnęłam z ulgą, gdy to nie był on. Ale dalej nie wiedziałam kto to był.
-Puść i pokaż, bo w życiu nie zgadnę.- odwróciłam się i kogo zobaczyłam. Dominika. Byłam zła. Kto to Dominik, mój były, który mnie zdradził z moją byłą przyjaciółką Jessicą.
-Co ty Tu robisz? Daj mi spokój.
-Spodziewałem się milszego powitania.
-Naprawdę? Po tym co mi zrobiłeś?
-Dalej mi to wypominasz? To było dawno i po pijaku. Po za tym widzę, że już sobie znalazłaś następnych, skoro mnie nie pamiętasz? Przecież byliśmy jeszcze parą jeszcze nie tak dawno.-powiedział.
-Co Cię obchodzi co teraz robię, w końcu jak sam mówisz nie jesteśmy już parą. Poza tym co robisz znowu w LA? Miałeś być w Miami?-zapytałam oschle.
-Stęskniłem się za Tobą.-powiedział to z uśmiechem.
A ja go tak nienawidzę. Zdradził mnie i ma czelność mi się pokazywać na oczy.
-Akurat, zjeżdżaj i daj mi spokój.- chciałam szybko pójść, ale złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Chciał mnie pocałować.Jego twarz coraz bardziej się zbliżała.Dzieliły nas centymetry. W tym momencie, nie wiem co się ze mną działo, bo też tego chciałam, mimo, że mnie tak skrzywdził. Na szczęście się opamiętałam, odepchnęłam go i uciekłam stamtąd. Szybko wróciłam do domu, zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko. Znowu powrócił ten ból, ten sam, gdy się dowiedziałam, że mnie zdradził. A w tym czasie Nessa ciężko chorowała. Cieszyłam się, że mam tak świetnego chłopaka, który wspiera mnie w trudnym momencie. On jednak wolał zabawiać się z moją przyjaciółką. Tylko dlatego, że nie miałam dla niego zbyt dużo czasu. Powinien to rozumieć. A Jessica nie lepsza. Wtedy poznałam, że od dawna chciała mi zabrać Dominika. Czekała tylko na odpowiedni moment. Na szczęście poznałam wtedy Wiki. Gdyby, nie ona nie wiem jak przetrwałabym ten trudny okres w moim życiu. W zasadzie to był najgorszy okres mojego życia. I w tym momencie rozpłakałam się na dobre, nie mogłam przestać. To wszystko wróciło, te złe emocje. Pamiętam, że po tamtym razie obiecałam sobie, że nie dam się tak skrzywdzić, że nie będę płakać. I nie płakałam, aż....do dzisiaj. Zmęczona, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano natomiast czekał mnie niewiarygodny widok.....
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :)