*Ross*
....coś po północy....
Nie mogłem zasnąć po tym horrorze, więc poszedłem do Paula, który spał w pokoju Rockiego.
-Paul, śpisz?
-Nie, nie mogę zasnąć. Boję się.
-Ja też. To co robimy?
-Nie wiem, może chodźmy do Laury?
-Ale już całkiem nas wyśmieje.
-A masz inny pomysł.
-Nie! Dobra chodźmy.
Poszliśmy szybko do jej pokoju, bo na korytarzu było strasznie. Nie śmiejcie się ze mnie. Horrory naprawdę są straszne. W końcu byliśmy u Laury, tak słodko spała. Tylko jak ona mogła zasnąć?
-Laura.-powiedziałem szeptem, żeby ją obudzić, a ona nic. Więc zacząłem krzyczeć. -Laura! Laura!
-Czego?! Wiecie, która jest godzina? Wypad.-powiedziała zła.
-Ale my nie możemy zasnąć.-oznajmił Paul.
-Jaja sobie robicie?- spytała.
-Możemy u Ciebie spać?-spytałem najsłodziej jak się dało.
-Możesz tylko pomarzyć. Wypad!
-No proszę, proszę. Zgódź się.- prosiliśmy ją tak dobre 10 minut, błagaliśmy na kolanach. Wtedy się łaskawie zgodziła. Zaczęliśmy wślizgiwać się pod kołdrę, a ona:
-Nie było mowy o łóżku, na podłogę!
-Ale na podłodze też jest strasznie.- powiedziałem.
-No chyba sobie żartujecie? Ja z wami w łóżku. Na głowę już całkiem upadliście.
-Co za to chcesz?-spytał Paul. A ona pomyślała i powiedziała:
-Lynch się ode mnie odwali!
-Nie, nie, nie.....chyba śnisz, kotku.-odpowiedziałem, głupi nie jestem.
-To won z pokoju.
-Ross! Ja tam nie wracam.-powiedział Parker- A jakby dał Ci spokój na tydzień?
-Dobra, ale śpicie na skrajach łóżka i nie wolno się do mnie przytulać, jasne?!
-Tak, ser!- powiedzieliśmy. Wskoczyliśmy do łóżka, a po chwili Laura zasnęła. Wtedy się do niej przytuliłem, a co. Trzeba korzystać, bo obiecałem, że na tydzień dam spokój. Ale kto by o tym pamiętał. Szkoda, że Paul też się musiał przytulać, ale lepsze to niż nic. Zasnęliśmy.
-Wstawać!!! I to migiem, zaspaliśmy i mamy mało czasu.-wyskoczyłam tak gwałtownie z łóżka, że oni pospadali, dobrze im tak. Mówiłam, że nie wolno się przytulać.
-Ała...!-krzyknęli jednocześnie.
-Szybko! Lynch zbieraj się, zaraz wychodzimy. Paul, jak chcesz możesz iść z nami na plan. A teraz migusiem i won z pokoju!-krzyknęłam i szybko poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w to:
Nie mogłem zasnąć po tym horrorze, więc poszedłem do Paula, który spał w pokoju Rockiego.
-Paul, śpisz?
-Nie, nie mogę zasnąć. Boję się.
-Ja też. To co robimy?
-Nie wiem, może chodźmy do Laury?
-Ale już całkiem nas wyśmieje.
-A masz inny pomysł.
-Nie! Dobra chodźmy.
Poszliśmy szybko do jej pokoju, bo na korytarzu było strasznie. Nie śmiejcie się ze mnie. Horrory naprawdę są straszne. W końcu byliśmy u Laury, tak słodko spała. Tylko jak ona mogła zasnąć?
-Laura.-powiedziałem szeptem, żeby ją obudzić, a ona nic. Więc zacząłem krzyczeć. -Laura! Laura!
-Czego?! Wiecie, która jest godzina? Wypad.-powiedziała zła.
-Ale my nie możemy zasnąć.-oznajmił Paul.
-Jaja sobie robicie?- spytała.
-Możemy u Ciebie spać?-spytałem najsłodziej jak się dało.
-Możesz tylko pomarzyć. Wypad!
-No proszę, proszę. Zgódź się.- prosiliśmy ją tak dobre 10 minut, błagaliśmy na kolanach. Wtedy się łaskawie zgodziła. Zaczęliśmy wślizgiwać się pod kołdrę, a ona:
-Nie było mowy o łóżku, na podłogę!
-Ale na podłodze też jest strasznie.- powiedziałem.
-No chyba sobie żartujecie? Ja z wami w łóżku. Na głowę już całkiem upadliście.
-Co za to chcesz?-spytał Paul. A ona pomyślała i powiedziała:
-Lynch się ode mnie odwali!
-Nie, nie, nie.....chyba śnisz, kotku.-odpowiedziałem, głupi nie jestem.
-To won z pokoju.
-Ross! Ja tam nie wracam.-powiedział Parker- A jakby dał Ci spokój na tydzień?
-Dobra, ale śpicie na skrajach łóżka i nie wolno się do mnie przytulać, jasne?!
-Tak, ser!- powiedzieliśmy. Wskoczyliśmy do łóżka, a po chwili Laura zasnęła. Wtedy się do niej przytuliłem, a co. Trzeba korzystać, bo obiecałem, że na tydzień dam spokój. Ale kto by o tym pamiętał. Szkoda, że Paul też się musiał przytulać, ale lepsze to niż nic. Zasnęliśmy.
*Laura*
Rano się budzę, a ci kretyni wtuleni we mnie. Boże, jak to wyglądało? Ja, a po środku dwóch gości, nie złą bym miała opinię. Nagle spojrzałam na zegarek, była 8:20, a tu trzeba zaraz wychodzić. Głupi debile mieli mi zrobić śniadanie. No trudno:-Wstawać!!! I to migiem, zaspaliśmy i mamy mało czasu.-wyskoczyłam tak gwałtownie z łóżka, że oni pospadali, dobrze im tak. Mówiłam, że nie wolno się przytulać.
-Ała...!-krzyknęli jednocześnie.
-Szybko! Lynch zbieraj się, zaraz wychodzimy. Paul, jak chcesz możesz iść z nami na plan. A teraz migusiem i won z pokoju!-krzyknęłam i szybko poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w to:
i szybko popędziłam na dół.
-Nie ma czasu na śniadanie, wychodzimy!- krzyknęłam i już byliśmy w drodze na plan.
Dzień minął wyjątkowy szybko i spokojnie, bo miałam w końcu spokój od Lyncha. Przynajmniej na tydzień. Reżyser powiedział, że jutro mamy być dopiero na 12, więc umówiliśmy się dzisiaj na dyskotekę wieczorem.
W domu oczywiście w ramach zakładu chłopaki zrobili mi smaczny obiad, wysprzątali calusieńki dom, nawet musieli kibel umyć. Na koniec zażyczyłam sobie masażu stóp i winogron podawanych prosto do moich ust. To się nazywa życie. Zbliżała się siódma, a po ósmej mieliśmy się zbierać na miasto.
-Dobra, na razie tyle. Macie chwilę przerwy, bo ja się idę zbierać na dyskotekę.-powiedziałam.
-Nareszcie.-powiedzieli i padli zmęczeni na kanapę.
-Ale to nie koniec.-zaśmiałam się pod nosem i szybko poszłam do siebie. Po półgodzinnym grzebaniu w szafie wybrałam to:
ale zamiast szpilek wzięłam czarne koturny, żeby nie było. Zeszłam szybko na dół.
-Laura.....seksownie wyglądasz.Mrau....-powiedział Lynch i puścił mi oczko.
-Lynch, tydzień spokoju, zapomniałeś?
-K**de, jak ja wytrzymam.-uśmiechnął się do mnie, jak to on potrafi, a ja już mam go dość.
Szybko wyszliśmy i zaraz byliśmy na miejscu. Niestety, był tam też Dominik. Zaczął do mnie podchodzić, ale kazałam moim sługom, jak to pięknie brzmi, go grzecznie spławić. Na szczęście zaraz poszedł. Wtedy pojawił się Jake i już wiedziałam, że wieczór będzie udany. Świetnie się z nim bawiłam, ale na chwilę wyszłam do łazienki z Raini.
-Laura, fajny ten Jake.-powiedziała.
-No nie, podoba mi się, ale nie wiem co z tego wyjdzie.
-Myślę, że Ty też mu się podobasz.
-Naprawdę? Byłoby idealnie, a teraz wracajmy, bo został tam z Lynchem i Parkerem.
Szybko wróciłyśmy, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Jake. Poszłam się spytać Caluma, a on powiedział, że ostatni raz widział go z Lynchem. Super. Poszłam do tego debila, a ten lizał się z jakąś głupią panienką. W sumie może da mi spokój w końcu. No nic, musiałam się dowiedzieć gdzie jest Jake.
-Lynch, chodź na chwilę. Musimy pogadać.
-Ale teraz?- spytał, bo akurat zrobili sobie przerwę. Wiecie kto.
-Tak, teraz! Gdzie jest Jake?
-Jake.., jaki Jake? A ten koleś co z Tobą był?
-Tak, gdzie on jest?
-Kazałem mu iść, tak jak temu Dominikowi. Wedle twoich rozkazów.-i ukłonił się.
-Ty dupku!! Nie kazałam Ci spławiać Jake! Idioto, zepsułeś mi wieczór!
-Ojeju..., możesz go spędzić ze mną.- znowu mi puścił oczko. Zaczął się do mnie przytulać.
-Nie tykaj mnie świnio! Mam Cię dość. Miałeś mi dać spokój.
-Ale ty mnie tak przyciągasz...- uśmiechnął się, jego zdaniem uwodzicielsko.
-K**de, odwal się ode mnie! Mam Cię ochotę normalnie udusić. Co mam zrobić, żebyś dał mi spokój?
-Może na początek buziak?
-Grr..spiep**aj!
-Gdzie idziesz? Be zemnie?- spytał tak żałośnie, że zbierało mi się na wymioty.
Jak on mnie denerwował. Miałam ochotę go zatłuc, choćby łopatą. Szybko podeszłam do reszty, pożegnałam się i wyszłam. Nie miałam ochoty na zabawę.
*************************************************************************
Hej :D
Dzisiaj rozdział troszkę dłuższy, ale za to nie wiem kiedy pojawi się następny, ponieważ ciągle zmieniam fabułę ;) Na razie zapraszam do czytania i komentowania ;D pozdrawiam :)
Boski
OdpowiedzUsuńdzięki :D szczególnie za to, że zawsze komentujesz ;) to duża motywacja :D
UsuńC-U-D-O!!! Ty to masz talent dziewczyno, też bym tak chciała pisać;)
OdpowiedzUsuńdziękuje, ale nie powiedziałabym :D
UsuńŚwietny rozdział :) Zresztą jak zawsze <3 Życze dużo weny i z niecierpliwością czekam na next lejdi <3 Masz talent ;**
OdpowiedzUsuńdziękuje :D miło mi to słyszeć :)
UsuńŚwietny rozdział <3 Masz talent. I rozwalasz mnie jak czytam te kłótnie Raury :) Dajesz mi nexta szybko, bo uduszę ^^
OdpowiedzUsuń