piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 14

*Laura*

W końcu piątek. Wolne po pracy. Lyncha nie ma. Cały dom dla mnie. Cudownie. Tylko co by tu porobić. A no tak. Dzisiaj ma lecieć jakaś nowa komedia w tv. W sumie i tak nie mam innych planów. Poszłam zrobić sobie popcorn. Film się zaczął i był naprawdę dobry. Śmiałam się do rozpuku (?), aż nagle ktoś przyszedł. Tak, Lynch wrócił i tyle spokoju :(.
-Co tu robisz? Nie byłeś umówiony dzisiaj z Paulem.
-Byłem, ale mu coś wypadło. - powiedział.... hm....smutny.
-A Angela?
-Co? Z nią już dawno zerwałem.
-Kiedy? Bardzo ją polubiłam, no wiesz była taka....hm...chciałam powiedzieć inteligentna, ale chyba obraziłabym inteligentnych ludzi.- zaczęłam się śmiać.
-Ale śmieszne. Boki zrywać.- powiedział.- A Ty co oglądasz.- zanim mu odpowiedziałam, ten już się zdążył przysiąść i podjadał mi popcorn.
-Komedie i łapy precz od miski.
-Taka jesteś? Nie podzielisz się posiłkiem?- zrobił takie wielkie słodkie oczy, zaraz wtf? Laura.
-Z tobą? Nigdy.- starałam się powiedzieć to poważnie, ale nie wyszło.
-Ach tak...- zaczął mnie łaskotać, a ja mam straszne łaskotki.
-O nie,....hah.... proszęęę, ....tylko..ha ha...mnie nie łaskocz. Dam już ci ten popcorn.
-Grzeczna dziewczynka.
Skupiliśmy się na filmie, który był naprawdę nie zły. Już dawno się tak nie uśmiałam, aż brzuch mnie zaczął boleć. Lynch, o dziwo był dzisiaj wyjątkowy znośny. Nawet fajnie się z nim spędza czas, gdy nie jest taki nachalny. Wtedy się skończył popcorn, pobiegłam po drugi. Gdy wróciłam, nie wiem jak, ale zaczęliśmy się nim obrzucać, oczywiście cały czas się śmiejąc. Nagle Lynch spadł z kanapy, a ja runęłam na niego. Śmialiśmy się jeszcze bardziej, aż on nagle przestał.
-Laura...- powiedział cicho, a ja przestałam się śmiać. On patrzył mi się prosto w oczy, a ja w jego. Ta chwila była taka dziwna..., ale jednocześnie....magiczna. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, czułam jak serce mu bije. Czy ja go chcę pocałować? Nie,...może? Sama nie wiem, ale było przyjemnie. I gdy nasze usta dzieliły centymetry, nagle zadzwonił mój telefon. Momentalnie się ocknęłam i próbowałam wstać z Lyncha, a on się tylko uśmiechał, ale nie tak obleśnie jak zwykle, tak.... uroczo? Boże, co się ze mną dzieje? Spojrzałam na telefon. To Wiki. Szybko odebrałam i podeszłam do schodów. Gadałyśmy przez chwilę, dowiedziałam się, że wraca w niedziele popołudniu. Niestety, musiała zaraz kończyć, więc się rozłączyłam. Odwróciłam się i w tym samym momencie Lynch złapał mnie za nadgarstki i przyszpilił do ściany.
-To może skończymy to co przerwał nam telefon.- powiedział to tym swoim uwodzicielskim tonem. Świetnie, znowu wrócił nachalny kretyn.
-Nie wiem, o co ci chodzi. Puść mnie!- byłam wkurzona.
-No jak to o co? Widziałem, że chciałaś mnie pocałować.- przysunął się do mnie tak blisko, że nasze ciała się stykały.
-Wydawało Ci się, a teraz puść mnie!- byłam już zła. Naprawdę zła, a nie mogłam się wyswobodzić. Był ode mnie jak wiadomo silniejszy. W tym momencie przywarł do mnie tak blisko, że czułam jego oddech na szyi. Zaczął mnie muskać ustami po policzku, a ja chyba się zaczęłam rumienić, co zauważył Lynch. Głupi organizm. Następnie szepnął mi do ucha:
-Przyznaj, że Ci się podobam, kotku.- i w tym momencie wpił mi się w usta. Byłam w takim szoku, że dopiero po chwili skojarzyłam co się dzieje. Odepchnęłam go z całych sił i kopnęłam, chyba wiecie gdzie. On z bólu, aż się skulił i położył na podłodze.
-Nigdy, ale to przenigdy nie nazywaj mnie kotkiem! I nie całuj, gdy mówię NIE! Zrozumiano?!
-Yhy...- powiedział leżąc i trzymając się za bolące miejsce. Ze mną się nie zadziera. W tym momencie dalej zadzwonił telefon.
(L) Hej Raini, co tam?
(R) Jest dzisiaj impreza w klubie na plaży, wpadniesz?
(L) Jasne, zaraz będę. To pa.
Poszłam na górę się przygotować.Poprawiłam włosy i makijaż. Ubrałam się w to:
Zeszłam na dół, a Lynch dalej zwijał się w bólu. Piękny widok. Szkoda tylko, że normalny był przez chwilę, ale nie można mieć wszystkiego. Wyszłam z domu i udałam się w kierunku plaży.

*Ross*

Ile ta Laura ma siły? Tak strasznie boli. Biedny ja :(. W ogóle to było dziwne, najpierw chce, potem nie. Nigdy nie zrozumiem kobiet. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, a że dalej nie mogłem wstać, więc się jakoś doczołgałem. Okazało się, że przyszedł Calum. Lubię go, mimo, że różni się ode mnie i Paula.
-Co się stało Ross?- spytał, w końcu leżałem na ziemi.
-Laura....
-Nieźle musiałeś jej podpaść.- pomógł mi wstać jednocześnie śmiejąc się ze mnie. 
-Lepiej nie pytaj. A tak w ogóle po co wpadłeś?
-Imprezka jest dzisiaj na plaży, idziesz ze mną?
-Na imprezę, zawsze.
Dotarliśmy szybko na miejsce. Zobaczyłem grupkę pięknych dziewczyn i impreza się zaczęła. Oczywiście nie mogło się obyć bez alkoholu. 

*Laura*

....jakiś czas po północy....
-Raini, ja już się pomału zbieram. Jutro wraca cała banda.
-Dobra, idę z Tobą. I tak robi się coraz nudniej.
Wychodziłyśmy właśnie z klubu i w tym momencie ktoś do nas podszedł. Był to nie kto inny jak....

**************************************************************************
Rozdział jak rozdział, ale bądźcie cierpliwi, bo jak obiecałam akcja zmieni się jeszcze o 180 stopni. Na razie zapraszam do czytania i komentowania :D 

11 komentarzy:

  1. Suuuuper. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Już myślałam, że Raura za pierwszym razem się pocałuje. To był by naprawdę świetny pocałunek skoro ona tego chciała XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Podejrzewam ze to ross(super rozdział)xd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za podrywy. I był kiss <3
    Rozdział boski.
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity rozdział *.*
    Genialny blog :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział w moje urodzinki jak fajnie!! Wspaniały!! Czekam nieciepliwie na nexta!!
    Oliwia<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Odkryłam Twojego bloga dzisiaj rano i przez chwilkę zastanawiałam sie czy wejść, bo nie przepadam zbytnio za Raurą, ale weszłam i musze Ci przyznać, że Twój blog jest boski. Przeczytałam od razu wszystkie rozdziału. Nieźle mnie wciągnęły. Oczywiscie będę tu częściej wpadała (mam już zapisany link w zakladkach na fonie). Co do rozdziału, to myślę ze to był Lynch. To bo jakby inaczej, hahaha. Czekam oczywiscie na next. Fajnie by bylo gdyby Laurze udało się z Jake'm,bo wtedy masze Prosiątko (hahaha) byłoby zazdrosne.
    Całuski i weny życzę
    ~Julia~
    Ps. Zapraszam do siebie. Nam nadzieję, że wpadniesz R5-my-love-story.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś, zostaw kilka słów po sobie. To wielka przyjemność, a przede wszystkim ogromna motywacja do pisania dalszych rozdziałów :)