czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 17

*Ross*

..Laurę. Co ona tu robi?
-Niby czego się nie spodziewałaś? I co tu robisz?
-Po pierwsze: nie spodziewałam się, że jesteś w stanie komuś pomóc bezinteresownie, a po drugie: Delly kazała mi Cię znaleźć.
-I tak się po prostu zgodziłaś?- uśmiechnąłem się do niej.
-Zmusiła mnie, a teraz wracajmy. Chyba nie skończyliście rozmowy.
-Znowu będzie mi truła...jaki to jestem zły i inne...nuda.
-Nie jej wina, że ma takiego złego brata.- powiedziała i się zaczęła śmiać.
-Dzięki.- też zacząłem się śmiać. I tak udaliśmy się w kierunku domu. Po drodze śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Było naprawdę fajnie. Laura jest inna niż wszystkie. Nie działają na nią moje teksty. Przy niej czuję się tak swobodnie, jak przy kumplach. Gdy byliśmy w połowie drogi:
-To ile jest tych skrzywdzonych lasek?- spytała.
-Czekaj, muszę policzyć.....- i zacząłem sobie przypominać, z kim to ja chodziłem. Chwilę to trwało.
-No nie przesadzaj, kilka?...kilkanaście?...kilkadziesiąt?, no nie mów, że kilkaset?- zaczęła się śmiać.
-Nie, aż taki nie jestem. Może kilkadziesiąt, a co chcesz należeć do ich grona?- przyciągnąłem ją do siebie i objąłem w pasie.
-Chciałbyś, ale możesz tylko pomarzyć.- lekko mnie odepchnęła i dalej zaczęła się śmiać
-Z czego się tak śmiejesz, co?
-Z Ciebie, jesteś śmieszny.- dalej się śmiała, a ja zacząłem robić głupie miny. Później zaczęła uciekać, a gdy ją w końcu dogoniłem i złapałem, znaleźliśmy się już pod naszym domem. Zdyszani, ale cały czas uśmiechnięci dochodziliśmy do drzwi, a Laura nagle spytała:
-Czemu zawsze taki nie jesteś?
-Jaki?
-No wiesz taki....normalny.- i nie wiedziałem co odpowiedzieć, ale nagle drzwi otworzyła nam Delly.
-Proszę, zguba się znalazła. Ja pędzę do Wiki, bo już pewnie wróciła z NY.- powiedziała Laura.
-Dobra leć, a my musimy pogadać.-odpowiedziała Rydel i spojrzała na mnie zła.

Znowu zaczęło się kazanie, ale nie słuchałem zbytnio. Ciągle myślałem nad tym co powiedziała Laura. Co miała na myśli? Przecież ja jestem normalny, znaczy....a może nie. Może to o to chodzi Delly. A właśnie chyba zauważyła, że nie słuchałem.
-Ross! Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?
-Tak, tak słucham.
-Yhym...uważaj, bo uwierzę. To co mówiłam?
-No że.....no wiesz....dobra nie słuchałem.
-Ughh.... , mówiłam, że teraz musisz przeprosić te wszystkie dziewczyny. Osobiście.
-Ale Delly, wiesz ile ich jest? To zajmie wieczność.
-Trudno, skrzywdziłeś je, więc będzie kara.
-Jak ja je skrzywdziłem? Same chciały być ze mną. No co ja na to poradzę?
-Widocznie, sam szukasz takich łatwych i nieskomplikowanych dziewczyn. Jakby była coś warta, to byś się o nią starał. Pewnie nawet nie znasz takich dziewczyn? No wiesz, mądrych?
-Jest taka jedna.
-Naprawdę? Znam ją?
-Yyyy...nie...
-Nie chcesz mówić, to nie mów. I co jest gorsza od tych głupich panienek, bo od razu na Ciebie nie leci?
-Wręcz przeciwnie.
-To się o nią postaraj, a nie przyprowadzasz byle kogo. Zresztą nie ważne, zbaczamy trochę z tematu. Masz przeprosić te dziewczyny, zrozumiano?
-Dobra, niech będzie.
-To ustalone, chłopaki Ci pomogą. Jutro pojedziecie. A i jeszcze jedno, nie możesz tak pić do nieprzytomności na imprezach. Wiem, że jesteś dorosły, ale ja się o Ciebie naprawdę boję. Rozumiesz?
-Dobrze siostrzyczko, postaram się poprawić.
-Dziękuje i proszę unikaj paparazzich, bo potem cierpi na tym cały zespół.- i przytuliła mnie, wiem że się martwi o mnie, ale ja przecież daję sobie radę. Poszedłem do siebie na górę, jutro czeka mnie ciężki dzień.

*Laura*

Było już dosyć późno, więc pożegnałam się z Wiki i zbierałam do domu. W połowie drogi nagle usłyszałam telefon, a dzwonił do mnie....

**************************************************************************
Bardzo dziękuje za te ponad 2000 wyświetleń i liczne komentarze :D
p.s. zapraszam na mojego drugiego bloga revengeisneer.blogspot.com właśnie pojawił się 2 rozdział :D

7 komentarzy:

Jeśli przeczytałeś, zostaw kilka słów po sobie. To wielka przyjemność, a przede wszystkim ogromna motywacja do pisania dalszych rozdziałów :)