poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 19

*Ross*

Aktualnie znajdujemy się na plaży, a dokładniej w jakiś krzakach, bo randka Laury trwa w najlepsze. A w ogóle ten koleś jest jakiś niezniszczalny. Gdy byli w kinie, poszliśmy za nimi. Szkoda, że to musiał być horror. Długo przekonywaliśmy Paula, ale w końcu poszedł z nami. Wsypaliśmy kostki lodu za koszulkę Jake, a ten nawet nie drgnął. Serio? Wkurzyłem się i chciałem trafić go w głowę. Niestety dostał jakiś drągal przed nami i jeszcze musieliśmy przed nim zwiewać. W ukryciu przed kinem czekaliśmy jak wyjdą. Laura z tym idiotą poszli na szejki owocowe, więc Calum wymyślił, że kupimy im drugie na niby koszt firmy, a do jednego dosypie się ostrej papryczki. Nie pytajcie skąd ma papryczkę chili, on ją po prostu nosi w kieszeni. Więc gdy kelnerka zaniosła im nasze zamówienie, patrzyliśmy jak zaraz ten Jake się skompromituje. Z bananami na twarzy czekaliśmy, a tam nic. Po prostu wypił i poszli na plażę. Co ona widzi w tym idiocie? Czekaj, czekaj co on robi. Czyżby ją przytulał? Zaraz normalnie do niego podejdę i mu przywalę. Nikt nie będzie przytulał mojej Laury, nikt. Już miałem wstać, gdy nagle złapał mnie Calum i przywołał do porządku:
-Co ty robisz? Chcesz żeby nas zauważyli?
-Mam to już w dupie. Widziałeś, jak on się do niej klei?
-Ktoś tu jest zazdrosny?- spytał Paul.
-Wcale nie!- krzyknąłem na tyle głośno, że Laura z tym idiotą....jak mu tam...Jakiem? popatrzyli się w naszą stronę. Na szczęście chyba nas nie zauważyli.
-Durniu, zaraz by nas złapali.- powiedział zły Calum.
-Sorry, ale nie mówcie, że jestem zazdrosny. Po prostu ten Jake jest jakiś dziwny i podejrzany.
-Powiedzmy, że Ci wierzymy.- odpowiedział Paul.
-Nieważne...musimy się zbierać, bo oni idą już pomału wracają, a trzeba być przed Laurą, bo nas zabije.- odpowiedział przestraszony Calum.
-Szybko, mamy mało czasu.- odpowiedziałem.
Wróciliśmy do domu jakimś skrótem, Paul szybko włączył telewizor i usiedliśmy na kanapie jakby nigdy nic. Nie minęło 10 minut, a wróciła Laura. Odetchnęliśmy z ulgą po cichu. 
-Jak tam randka?- spytał Calum.
-Świetnie, gdyby nie 3 idiotów, która za nami łaziła.- powiedziała i odeszła na górę.
-K*rde, czyżby nas widziała?- spytał Paul. Czasem się zastanawiam czy on naprawdę jest taki głupi.
-Nie, krasnoludki.- odpowiedziałem. - Dobrze, że była w dobrym humorze, chyba nam nic nie zrobi.- uśmiechnąłem się.
-Może tak, ale skoro była w dobrym humorze tzn. że randka się podobała. No nic, my już lecimy. Pa!- powiedział Calum. A ja się wkurzyłem. Jak mogła podobać jej się randka z takim idiotą. To kretyn jakich mało. Tyle, nie będę myśleć o matole. Która w ogóle godzina? Już północ? Szybko ten czas leci. Poszedłem do siebie i położyłem się spać. Nie ma co, ale dzisiejszy dzień do najlżejszych nie należał.

*Laura*

Od tego spotkania z Jakiem minęło jakieś 2 tygodnie, a my zaczęliśmy się częściej spotykać. Może dla kogoś to szybko, ale zostaliśmy parą. Tak, Jake jest wspaniały i myślę, że naprawdę go kocham. Co się ogólnie działo przez ten czas. W zasadzie nic specjalnego. Praca jak praca. Ross chyba nareszcie dał mi spokój i taki aktualnie jest naprawdę świetny. Chyba można nawet określić nas przyjaciółmi. A zapomniałabym. Otóż Wiki poznała jakiegoś chłopaka przez internet. Mówiła, że jest świetny i niedługo będą mieć pierwsze spotkanie w realu. Nie wiem dokładnie o kogo chodzi, a ona nie chcąc zapeszyć sama wiele nie zdradziła. Ale chciałabym, żeby jej się udało. Tak jak mi z Jakiem. Oj, muszę się pomału zbierać, bo oczywiście jestem z nim umówiona. Idziemy dzisiaj na dyskotekę do nowego klubu.
Gdy dotarliśmy z Jakiem zabawa trwała już w najlepsze. Poszliśmy do baru po drinki i kogo tam zauważyłam. Oczywiście Rossa. Mam tylko nadzieję, że się nie upije, bo Rydel da mu popalić. Nieważne, co on mnie obchodzi. Przecież jestem tutaj z Jakiem. Moim Jakiem. On jest taki czuły i kochany. Ja to mam szczęście. Zaraz poszliśmy na parkiet i tańczyliśmy w najlepsze. Nie ma co, ale w tym klubie mają świetnego DJ. Muzyka jest genialna. Po kilkunastu piosenkach zeszliśmy chwilę odpocząć. Ja poszłam do baru, a Jake do toalety. Siedzę sobie spokojnie i popijam drinka, aż ktoś mnie łapie z tyłu. Na początku myślałam, że to Jake. Niestety, gdy się odwróciłam okazało się, że to Ross. A ten czego?
-Lau..ru..sia., Lau...- oj nieźle sobie popił.
-Ross, puść mnie.- a ten jeszcze bardziej mnie przyciągnął i zaczął całować po szyi. Boże, ale waliło od niego alkoholem. Myślałam, że zaraz zwymiotuję.
- Ross! Puszczaj, jestem tu z Jakiem i zaraz po niego pójdę, jak nie przestaniesz!- powiedziałam już zła, a ten nareszcie mnie puścił. Miał taką minę, że zaczynam się go bać. Na szczęście poszedł sobie i miałam w końcu spokój. Tylko gdzie się podział Jake? Popatrzyłam na zegarek, minęło już ponad 15 minut. Co on tyle robi? Przecież nie jest babą i nie musi poprawiać makijażu. Poczekałam jeszcze 5 minut i zaczęłam go szukać. Udałam się w stronę toalet, ale w życiu bym się nie spodziewała co tam zobaczę. Otóż....

**************************************************************************
Nowy blog ----> jeszczebedzieszmoja.blogspot.com
Zapraszam :D

7 komentarzy:

  1. Czyżby coś tak robił z kimś?
    ŚWIETNY ROZDZIAŁ

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio? -.-
    Musiałaś w takim momencie? nie lubię cię ;x XD
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie jakaś laska mu...ten teges, haha
    Rozdział świetny. Szybko się czyta. Czekam na next
    Całuski
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdzialik. Ciekawe co tam " chłopak marzeń" robił.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś, zostaw kilka słów po sobie. To wielka przyjemność, a przede wszystkim ogromna motywacja do pisania dalszych rozdziałów :)